Był piękny letni dzień. W Orgrimmar słońce świeciło wysoko na bezchmurnym niebie, a ptaki leniwie wiły się w gniazdach pod dachami. Jednym słowem - to nie był dobry dzień, żeby umrzeć.
Na oczach miał zielone gogle, a na twarzy żółte tatuaże. Kły miał małe jak na Trolla, szczególnie jego rozmiarów. Miał na sobie lekkie ubranie robocze.
Obaj pewnym krokiem ruszyli w jego kierunku, jednak Ajimenowi
Ajimen zdążył w kilku szybkich skokach dopaść drzwi – a przynajmniej tego, co kiedyś było drzwiami, zerwać płaszcz z wieszaka
podszedł do małych drzwiczek wciśniętych pomiędzy starą szopą, a wygódką
Trolla z bujnymi czerwonymi dreadami, przytłumionym wzrokiem i podartej kamizelce
- I co, mam się tak z marszu wybrać na drugi koniec świata?- Szefuńcio stracił dwa palce i jest pewny, że ty za tym stoisz. Tutaj prędzej ktoś ci poderżnie gardło, niż uda ci się z nim dogadać.- Dwa palce? Musieli coś mocno spaprać, jeśli stracił tylko dwa palce.
- Pojedź do Stonetalon Mountains
Ajimen spojrzał wysoko w niebo, gdzie tylko dwa kruki towarzyszyły słońcu w jego wędrówce po bezchmurnym niebie.
Nagle najszybszy z biegaczy wyskoczył z tłumu i złapał Ajimena za ramię, jednak nie spodziewał się natychmiastowej reakcji w postaci kopniaka wymierzonego prosto w piszczel.
Napastnik rozluźnił uchwyt i osunął się na kolana, żeby natychmiast oberwać od góry miażdżącym uderzeniem pięścią w nos.
Gdy wszyscy przebiegli, Ajimen wstał, otrzepał rękawy z brudu, po czym szybkim krokiem udał się do wozowni. Na miejscu przekupił stróża drobną sumką, żeby ten powiedział mu, które wozy jadą do Ratchet. Po chwilce czekania zjawił się woźnica, który też za okazaniem drobnej sumki dał się namówić na przewiezienie nieznajomego do miasteczka, które nie było w zasadzie daleko.
Ajimen próbował ścisnąć się w sobie
- Ja jadę właśnie do domu. Stranglethorn to ziemia moich przodków. Myślę, że tam jest moje przeznaczenie.
I „Diament Azerothu”.
Troll dotarł do właściwego człowieka. „Właściwym człowiekiem” był Ork z gęstą, siwą brodą i kilkoma bliznami na wykrzywionej i osmaganej wiatrami twarzy. Nosił na oku czarną przepaskę, na głowie miał brudną chustę i ubrany był w jakieś niedopasowane do siebie łachy. Tak, inżynier od razu widział, że trafił do właściwej osoby.
- Czołem, jestem Ajimen. Czy to ty nazywasz się Garuk? - rzekł przysiadając się do stolika. Ork leniwie sączył piwo z kufla, a teraz patrzał na niego podejrzliwie spode łba.- Tak, to ja. Czego chcesz?- Czy to ty jesteś Kucharzem okrętowym na „Złotej perle”?
Garuk pomyślał - A niech mnie! Co za dziwak!
Ajimen już się podnosił, żeby do niego podejść, ale kątem oka dostrzegł jak do środka wchodzą jeszcze dwie zakapturzone postacie z dobrze znanymi mu parszywymi gębami. Pościg dotarł za nim aż tutaj.
Niedługo potem do dwóch parszywych Orków z Orgrimmaru, którzy zdenerwowani bezowocnym pościgiem siedzieli przy stoliku i próbowali się upić
Ajimen od razu przywalił drugiemu orkowi „sierpem” w twarz.
Kapitan, wyciągający już szablę, uderzył go rękojeścią w brzuch, odpychając do tyłu. Stanął obok Trolla, który już sprężył się do skoku i skoczył na Orka, aby z całym impetem powalić go na ziemię.
Wystarczył jeden rzucony kufel, jedno wyzwisko
kapitan schylił się
Garuk, który – jak to sam określał – pilnował lewej flanki
Ajimen ruszył za nim starając się ignorować ból w brwi, po czym też włączył się do walki. Uderzał, unikał, zamachiwał się, blokował, zbijał, zaczepiał, podcinał, szturchał, rzucał, wywracał i krzyczał aż do wyczerpania sił.
odnalazł kapitana, żeby spytać się o swoją koję.
Komu? Czy Ajimen ma na czole wytatuowane swoje imię, że czytelnicy je nagle poznali?
CytujTrolla z bujnymi czerwonymi dreadami, przytłumionym wzrokiem i podartej kamizelceI znowu. Swoją drogą, nie wiem, co autor ma na myśli, mówiąc o "przytłumionym wzroku". Że czarne okulary mu tłumią jasność widzenia? Czy po prostu oczka ma na wpół otwarte i rzęsy mu ten wzrok tłumią?
Wiesz, dialogi naprawdę przydałoby się pisać z jakimiś, jak ja to mówię, "tekstami po myślnikach". Bez nich, dialog brzmi jakoś tak "sucho". Ot, na przykład "Dwa palce? - Ajimen uniósł brwi - Musieli coś mocno spaprać, jeśli stracił tylko dwa palce". Tak, żebyśmy nadal wiedzieli, że tkwimy w określonym świecie przedstawionym, a postacie przejawiają jakieś ludzkie (bonus za ironię, bo ludzi tu nie ma) zachowania i emocje. A nie sam podany na sucho tekst.
Cytuj- Pojedź do Stonetalon MountainsTo w końcu po jakiemu piszesz to opowiadanie? Odkąd pojawił się Warcraft III, poszczególne nazwy mają swoje polskie odpowiedniki.
CytujAjimen spojrzał wysoko w niebo, gdzie tylko dwa kruki towarzyszyły słońcu w jego wędrówce po bezchmurnym niebie.Melduję, że to zdanie wzięło się tutaj z nicości i w nicość zaraz powróciło. Nie wciskać na siłę takich, za przeproszeniem, bzdetów. Over.
CytujNapastnik rozluźnił uchwyt i osunął się na kolana, żeby natychmiast oberwać od góry miażdżącym uderzeniem pięścią w nos.Wolnego, wolnego - Ajimen właśnie wieje, gdzie pieprz rośnie. Po co się zatrzymuje, żeby sprzedać napastnikowi sierpowego (co jest w tej sytuacji niełatwe, bo ręce ma zajęte ciężką sakwą)? Myślę, że pozostali w międzyczasie już by go dogonili.
Cytuj- Ja jadę właśnie do domu. Stranglethorn to ziemia moich przodków. Myślę, że tam jest moje przeznaczenie.Ty to przeznaczenie to tak butem do gardła wpychasz - Ajimenowi się tak nagle na nie zbiera, chociaż nic nie wiadomo o jego skłonnościach, które by go do takich myśli popychały. Nawet jeśli chcesz jakoś parodiować pogoń za przeznaczeniem, to nie wrzucaj tego wątku tak znikąd praktycznie.Tak na marginesie - wiem, że Ajimen nie miał zbytnio sposobności, aby spakować swój dobytek, ale samo taszczenie przy sobie ciężkiej sakwy złota w taką eskapadę nie jest dobrym pomysłem - zwłaszcza, że nie ma on tego tak naprawdę gdzie nosić.
CytujI „Diament Azerothu”.Bardzo adekwatna nazwa dla statku należącego do orków :/.Aha - i nie uwierzę, choćby mnie końmi włóczyli, że w jednym porcie stanęłaby sobie łajba piratów i łajba wojenna, i ich załogi nic by z tym nie zrobiły. No, chyba że są to jacyś kaprowie, łupiący statki wrogiej korony (w prawdziwej historii sporo takich było, żeby tylko Henry'ego Morgana wymienić).
CytujTroll dotarł do właściwego człowieka. „Właściwym człowiekiem” był Ork z gęstą, siwą brodą i kilkoma bliznami na wykrzywionej i osmaganej wiatrami twarzy. Nosił na oku czarną przepaskę, na głowie miał brudną chustę i ubrany był w jakieś niedopasowane do siebie łachy. Tak, inżynier od razu widział, że trafił do właściwej osoby.Dla-cze-go?
Cytuj- Czołem, jestem Ajimen. Czy to ty nazywasz się Garuk? - rzekł przysiadając się do stolika. Ork leniwie sączył piwo z kufla, a teraz patrzał na niego podejrzliwie spode łba.- Tak, to ja. Czego chcesz?- Czy to ty jesteś Kucharzem okrętowym na „Złotej perle”?Primo - skąd Ajimen o tym wie, secundo - dlaczego tak prosto z mostu wali?
Po zadaniu kilku pytań tu i tam, Troll dotarł do właściwego człowieka.
CytujAjimen już się podnosił, żeby do niego podejść, ale kątem oka dostrzegł jak do środka wchodzą jeszcze dwie zakapturzone postacie z dobrze znanymi mu parszywymi gębami. Pościg dotarł za nim aż tutaj.W jaki sposób, przepraszam? Musieliby doścignąć Ajimena na trakcie, a przecież się z nim w ogóle nie spotkali. Ajimen natomiast jest w Ratchet ledwie kilka minut, dziwne więc, że w międzyczasie pościg zdążył się już pojawić - i wleźć akurat tam, gdzie delikwent siedzi.No, chyba że pojechali na wilkach... tak to już jest, jak mało autor opisów serwuje.
CytujNiedługo potem do dwóch parszywych Orków z Orgrimmaru, którzy zdenerwowani bezowocnym pościgiem siedzieli przy stoliku i próbowali się upićJakoś tak... szybko zrezygnowali...
CytujWystarczył jeden rzucony kufel, jedno wyzwiskoTo w końcu kufel ktoś rzucił, czy wyzwał?BTW, fakt, że załodze konkurencyjnej łajby się zebrało na bitkę, dlatego bo dwóch zupełnie obcych kolesi zaatakowało Gahnaroka, jest trochę naciągany.
CytujGaruk, który – jak to sam określał – pilnował lewej flankiA skąd wiadomo, że Garuk tak to określał?
CytujAjimen ruszył za nim starając się ignorować ból w brwi, po czym też włączył się do walki. Uderzał, unikał, zamachiwał się, blokował, zbijał, zaczepiał, podcinał, szturchał, rzucał, wywracał i krzyczał aż do wyczerpania sił.No, teraz to już przegiąłeś w tymi ogólnikami...