Osobiście to odradzałbym Ci pierwszą część, krótko mówiąc - jest do du*y.
Bzdury. To spojrzenie na znaną historię od zupełnie innej strony, oraz takie też pokazanie postaci. Wszystko to bardzo ładnie przedstawione i zaprawione całym mnóstwem kwestii, które zapadają w pamięć. Z tej książki można się też dowiedzieć o różnych szczegółach z szeroko pojętego lore StarCrafta, jakich w grze się nie znajdzie - jak choćby kwestia neuronowo resocjalizowanych albo oznaczenia kodowe i nazwy poszczególnych typów uzbrojenia (karabin C-14 Impaler, krążowniki klasy Behemoth - wszystko to, i wiele innych, zaczęło się od książki Jeffa Grubba), co uwiarygadnia świat i stwarza wrażenie, że tak powiem, fachowości - nie to, co ten żałosny tom drugi (szczegóły tuż poniżej).
Kupuj tylko #2 i #3, wg. mnie najlepsza jest druga część.
A to już w ogóle kiepski żart. Druga część? Najlepsza?
Toż to gniot totalny, który nie zasługuje nawet na miano powieści. Mówiąc w skrócie - autor tej książki relacjonuje to wszystko tak, jakby siedział przy komputerze i grał w StarCrafta. Wyraźnie z wypiekami na policzkach kreśli nawet szczegóły na temat tego, jak używał poszczególnych specjali. Wszystko to wygląda sztucznie, śmiesznie i kiczowato, nie widać w tym żadnej próby "przekonania" czytelnika do świata przedstawionego, żadnych ambicji. Od początku do końca jest tylko dystans, bo zamiast porządnej fabuły, mamy tylko relacje brzmiące tak, jakby ktoś nieudolnie opisywał replaye.
Autor na dodatek wielokrotnie obraża w tej - pożal się Boże - powieści, inteligencję czytelnika. Bo oto każe mi np. uwierzyć, że kolce Hydralisków, które pozwalają dziesięciu takim stworom strącić potężny krążownik liniowy, zanim ten odda choćby strzał, nie umieją wcześniej wyrządzić żadnej szkody MASZYNIE ROLNICZEJ!!! Albo że horda stworów, zaprojektowana wyłącznie do walki, nie umie po prostu wyciąć w pień garstki wieśniaków, W OGÓLE nie wyszkolonych do walki i uzbrojonych w CEPY.
Nie, bez żadnych głupich żartów. To "coś", najlepszą książką w realiach SC? Ha, ha.