StarCraft Area Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 28, 2024, 05:02:03 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
+  StarCraft Area Forum
|-+  Offtopic
| |-+  Kosz
| | |-+  The Russian, The Fat, The Stealguy and a Girl
« poprzedni następny »
Strony: [1] Drukuj
Autor Wątek: The Russian, The Fat, The Stealguy and a Girl  (Przeczytany 2494 razy)
Ghoster
Level 3-5
*
Wiadomości: 52


Przewrócić kulkę...


« dnia: Kwietnia 10, 2010, 02:43:27 pm »

The Russian, The Fat,
The Stealguy and a Girl

Czasem dobrzy ludzie idą do więzienia, a w więzieniu ludzie się zmieniają... Traumatyczne wspomnienia, te głębie psychologiczne i sceptyczne punkty widzenia. To jak matematyczna zagadka, taka, której nie możesz rozwiązać. Frustruje cię coraz bardziej, popadasz w skrajności, których się wystrzegałeś... Papierosy, alkohol, peyotl, sterydy, vitezol. To całe gówno świata siedzi na nas i nie pozwala wzlecieć wyżej. Nikt nigdy nie wychodzi stąd taki jaki wszedł... O ile w ogóle wychodzi.

Metzger Gefängnis, najgorsza klatka do jakiej można trafić. Wielu oddało by wszystko byle by tu nie wejść. Ale czasem po prostu człowiek nie ma wyboru, czasem trzeba odpuścić, czasem można przeżyć. Pseudo-filozoficzne gadaniny o polityce, narkotykach, przestępstwach na ulicach. Rząd nie daje sobie już z tym rady, posłali gdzieś w kosmos ruskich i amerykańców. Większość nigdy nie zobaczy słońca a tamci kłamcy do gwiazd latają...

Jeff Golbat, nazwisko po puszczalskiej matce, która z kolei je odziedziczyła po znamienitym ojcu pijaku. Nie dał rady wyrwać się z patologicznej rzeczywistości slumsów. Rodzice zmarli, brat okazał się być niezłym argumentem na umieszczenie Jeffa w pace. Została tylko siostra. Mała, cudowna Kate, śliczna i młoda, lekko roztrzęsiona. Ale i ona odeszła, rząd po prostu wszedł do domu, skuł w kajdanki i wziął do akademii, ona nawet nie składała podań, była nikim, kolejną dziewczyną w biednym społeczeństwie żyjącym tuż koło bogaczów, liżącym im stopy... Jeff trafił do więzienia, dostał własną celę a na prawym ramieniu wytatuowano mu "1194 - Stealguy". Własna cela, własny kibel, nawet blok rysunkowy mu dali, do odsiadki pozostałoby pięć lat, ale pobił strażnika bo chciał trochę vitezolu. Wyrwał się z nałogu, ale mimo wszystko przeszłość boli...

Sajih Kowalski, jakieś Polsko-Ukraińskie korzenie, też patologia. Ojciec gwałcił córkę a ta popełniła samobójstwo. W końcu postanowił po prostu potrenować rysowanie żyletką, jako arkusz wziął sobie ojczyma. W dzieciństwie wszyscy nim poniewierali przez wielkie gabaryty, konkretniej gruby brzuch. Nienawidzi ludzi właśnie za tę nienawiść wobec niego, zawsze był przeciw rządowi i czytał jakieś pojebane książki o końcu świata. I właśnie takie spiski dali mu do celi, parę książek, kartka i długopis, prócz tego zlewozmywak z pękniętym lustrem oraz wytatuowane na czole "1042 - Fatty". Wyrok? Egzekucja za chwilę, podobno mają go wsadzić na krzesło elektryczne, podobno...

Drake Ramoray, chyba najbardziej popierdolony wariat w Metzger Gefängnis. Rosyjski szef specjalnej firmy o jakiejś dźwięcznej, rosyjskiej nazwie. Potem jednak ktoś wyrżnął mu szczęśliwą rodzinkę za to Drake postanowił się odpłacić zaszlachtowaniem na żywca trzynastu osób, oficjalnie trzynastu. Życie odebrało mu żonę i dziecko, chyba jedyne co miał prócz firmy dającej tylko zyski, ale i ta upadła. Całe życie to pomarańczowy kilt, kaftan i kubek herbaty. Jego wyrok to dziesięć lat i egzekucja, nie wiadomo po co przed nią te dziesięć lat, ale termin właśnie mija. Jego marzeniem jest zjeść przed śmiercią najsmaczniejszą kanapkę wszech czasów... "2100 - Russian"

Kyrin Tanner jest, a raczej była, mechaniczką, i to taką z dużym biustem. To głównie to dawało jej pozycję wśród rówieśników. Jej syn, Ethan, został zabrany do domu dziecka, ale gdy trafiła do Metzger Gefängnis, cały świat ograniczył się do czterech ścian. Zabiła swojego chłopaka w obronie, ale sąd to widział inaczej. To jedna z nielicznych kobiet w więzieniu, na pewno trzymana z daleka za siatką poza chłopami. Niedługo egzekucja, rozstrzelenie wraz z paroma innymi gościami. Wtedy jej "1373 - Girlfriend" zniknie raz na zawsze.

Słońce powoli zachodziło a więźniowie siedzieli w swoich celach, rozmyślając nad wszystkim wokół, nad jutrem.
Zapisane

Belwar
Level 2-3
*
Wiadomości: 15



« Odpowiedz #1 dnia: Kwietnia 11, 2010, 10:20:49 am »

Drake kolejny raz zbudził się, nie mogąc złapać oddechu. Kolejny raz tej nocy. Prócz oddechu, nie mógł też złapać myśli.

Trzeba było cały dzień układać od nowa, bo pamięć zawodziła. Rytuał dnia był w końcu ten sam.

Drake "Narkoman" spotkał się na stołówce ze świeżakiem. "Don Vito, dwie działki, o siedemnastej na spacerniaku", rzekł. Nowy najpierw zbaraniał, potem energicznie pokiwał głową, gdy Ramoray złożył dłoń w pięść, mówiąc: "Ochrona".
Drake rozsiadł się na krześle w swoim miejscu w kącie. Mieszał łyżką w zupie, przyglądając się, jak świeży oddaje własną porcję znanemu w całym mamrze dilerowi. Ten uśmiechnął się paskudnie, poklepał klienta po plecach i szepnął coś do ucha.
Nazwa "Don vito" była bowiem slangowym vitozolem.

Drake "Anarchista" rzucił się na prycz i zaczął studiować książkę, którą dostał od jakiegoś grubasa. Dla większości ludzi był to jakiś porypany bełkot o rewolucji klas, czymkolwiek była. Tymczasem Drake "Anarchista" karmił się tym szlamem, tą pseudoliteraturą, potrzebował złudzeń, że jego poglądy mają sens i nie tylko on w ten sposób myśli.

Drake "Romantyk" spojrzał w stronę żeńskiej części kompleksu. Niewielki budynek silnie odgrodzony od głównego więzienia, żyła tam garstka kobiet, która była w stanie dorównać w okrucieństwie mężczyznom. Inaczej by tu nie trafiły. Czy "Romantyk" miał do kogo wzdychać?

Drake "Ruski" - nie. Jego żonę zabito jakieś dziesięć lat temu, z ledwością pamiętał już jej twarz. Dobrze za to pamiętał twarz ojca, tę karcącą, spoglądającą lodowatym wzrokiem na wstydzącego się chłopca, który przed chwilą czymś zawinił. Tyle czasu, tyle czasu minęło...
Nareszcie zebrał myśli. Wiedział już, co zrobił dziś - to samo, co wczoraj, przedwczoraj, miesiąc, dziesięć lat temu. Rutyna go zabijała. Udawanie pomagało tylko na krótką metę. Trzeba się było stąd wyrwać - uciec lub umrzeć.
Czyli umrzeć.
A to już przecież niedługo.
Zapisane
sap
Recenzent
*
Wiadomości: 270


« Odpowiedz #2 dnia: Kwietnia 13, 2010, 06:37:11 pm »

Po jakimś czasie już nawet spać się odechciało, Kyrin sypiała coraz mniej... dzień i noc straciły znaczenie, została jej tylko rezygnacja. Z czasem przestała dostrzegać jakikolwiek sens zrobienia kroku w tę stronę czy w inną, i tak jest ograniczona w tym nędznym żywocie a na końcu nie czeka jej nic prócz śmierci. Nie ma co robić, nie ma już nawet o czym myśleć.
Choć i ona padła ofiarą melancholii, czuła się wciąż dumna z siebie - udało jej się pozostać (w miarę) przy zmysłach, podczas gdy swoje towarzyszki widywała w naprawdę opłakanym stanie psychicznym.

Z początku odczuwała jakieś silniejsze emocje, z czasem stała się jakby półmartwa - teraz już nawet śmierć jej nie obchodzi. Kyrin nie zastanawia się już, co będzie jutro, przecież dobrze wie, że będzie to samo co dzisiaj, w końcu ten koszmar się skończy i nie będzie już nic wiedziała ani o niczym myślała.

Tylko rano po przebudzeniu, przez krótką chwilę przed odzyskaniem świadomości, próbuje pojąć, jak wpadła w ten niegdyś niewyobrażalny dla siebie smutek i obojętność.
Zapisane
Zardon
Level 5-4
*
Wiadomości: 165



« Odpowiedz #3 dnia: Kwietnia 14, 2010, 10:04:40 pm »

- Czy to naprawdę ja ? - Jeff coraz częściej zadawał sobie to pytanie. Z niedowierzaniem patrzył na młodego mężczyznę stojącego przed nim w lustrze. Sporo się zmieniło od czasów, gdy razem z bratem próbowali jakoś wiązać koniec z końcem... w takich chwilach często wracał pamięcią do ojca, który wracał pijany do domu i do późnej godziny w nocy awanturował się z matką.
Doskonale pamiętał te wszystkie wspólne chwile w gronie rodzinnym... Ojciec po pijaku zawsze miał czerwony nos i ochotę na wyżywanie się na matce. Najpierw zawsze ją wyzywał od szmat czy dziwek, a później po prostu ją lał. Zabawne... matka puszczała się na lewo i prawo by zarobione pieniądze zabrał tatuś i wszystko przepił robiąc awantury w domu. I tak bez końca... Dlaczego nigdy nie stanął w jej obronie? Zresztą, czy to ma jakiś sens?... czy w ogóle cokolwiek ma jakiś sens?
... Jeff czuł się bardzo samotny. Jak zresztą przez całe swoje życie... jedyną osobą która zawsze wiedziała jak mu pomóc była siostra, Kate. Ale ją również stracił... stracił... nie zrobił nic by ją ratować. Tak bardzo chciał ją jeszcze zobaczyć. Choć przez chwilę z nią porozmawiać.

Poczuł łzy na policzkach... uśmiechnął się i otarł je dłonią. Spojrzał jeszcze raz w lustro. Niedługo wszystko się skończy... już niedługo.
Zapisane
Strony: [1] Drukuj 
« poprzedni następny »