"Niebo i Piekło" - military SF

[Mardok]

Spodziewałbym się raczej, że wybierzesz tego emotikona -  .

Wydawał mi się zbyt infantylny,

nakazywał sivantien, aby ci ponownie uklękli, tak, by znów mógł im na to pozwolić tylko po to, by zaraz włączyć ich neuroobroże.

Że co, ja się pytam?

[Der_SpeeDer]

Że co, ja się pytam?

To, co tam stoi napisane, muhahahaha...

Teraz trzy krótkie rozdziałki, w których zamykamy niektóre wątki albo też stawiamy kroki do ich zamknięcia. A po nich... wielki finał.
-------------------------------------------------

[CIACH!]

[Der_SpeeDer]

[CIACH!]

[Mardok]

Czekam na końcówkę. Jakoś mnie nie zdziwiło to, że Hunter został rozstrzelany.

[Der_SpeeDer]

Widocznie wciąż zbyt słabo znasz Sorevian, jeśli cię to nie zaskoczyło.

No dobra... ostatni kawałek. Przy okazji jego publikacji liczę na jakieś bardziej obszerne komentarze - chociaż ostatnio sumiennie je dajesz, nie jesteś zbyt wylewny. Inni to już w ogóle milczą jak groby.

Interesuje mnie między innymi, jak wyszła mi implementacja skromnego przesłania, zawartego w tej powieści, takiego że "bycie człowiekiem nie stanowi człowieczeństwa". Oraz także tego, że "na wojnie najczęściej giną ci, którzy na to nie zasługują".
-----------------------------------------------------------------------------------

[CIACH!]

[Der_SpeeDer]

[CIACH!]

[Mardok]

 Przesłanie, że na wojnie giną ci, którzy na to nie zasługują nie jest zbyt sensowne w naszej moralności, bo tak czy siak nikt nie zasługuje na śmierć. Poza tym wojna nie wybiera ani złych, ani dobrych. Ba, powiedziałbym nawet, że na wojnie nie ma złych i dobrych, są tylko żywi i martwi, a to, że ktośtam komuś pomógł, albo nie pomógł, nie ma zbyt dużego znaczenia. Przesłaniem dla mnie jest może to, że organizacja wojskowa to taka wielka bezduszna i nieustępliwa machina, w której dowodzący nie wiedzą co zabijają (ewentualnie poza jakąś grubą rybą pociągającą za sznurki), a ci co wiedzą, nie mogą nic z tym zrobić. I że giną ci, co nie podejmują decyzji. Że ofiarę płacą nie ci, co decydują o wojnie. Żołnierze, cywile, wszyscy są zmuszeni do odpowiadania za manewry generalicji. Strach łapie co by było jakby ktoś tak mi odebrał wolność.
 I co do człowieczeństwa - trzeba było wybrać inny temat, bo wojna nie ma zbyt dużo z człowieczeństwem wspólnego.

 A co do samego opowiadania, to ciężko będzie coś skomentować. Już pisałem, że czasem opisy akcji są dla mnie nie intuicyjne (jeśli wiesz o co chodzi), czasem akcja się troszkę dłużyła, pomimo że się zabijają cały czas. Ale przynajmniej nie było u Ciebie tego, co mnie wkurza często w SF, że czytam i nie kumam w ogóle o czym, bo oszołom który to pisał albo opisuje akcję jakoś kosmicznie dziwnie, albo wali ciągle głupimi pojęciami. U Ciebie jest przejrzyście, jak czytam to wiem dokładnie o co chodzi. Wszystko ma sens, jakieś przełożenie na nasz świat.  Postaci były bardzo fajnie wykreowane. Nie wiem do czego się tu jeszcze przyczepić. Książki z twoimi opowiadaniami pewnie bym nie kupił, bo wolę wypożyczać z biblioteki, ale widywałem dużo gorsze powieści, które ktoś wydał, więc myślę, że śmiało możesz szukać wydawcy

[Der_SpeeDer]

Przesłanie, że na wojnie giną ci, którzy na to nie zasługują nie jest zbyt sensowne w naszej moralności, bo tak czy siak nikt nie zasługuje na śmierć.

Czyżby? Rozmaici zbrodniarze wojenni unikają sprawiedliwości, choć zasługują na karę. Wśród nazistów z drugiej wojny światowej pełno jest ludzi, których reszta świata najchętniej widziałaby na stryczku - a mimo to wielu z nich nie zostało ukaranych. Z kolei taki Hosenfeld, który okazał niejednemu człowiekowi (w tym na przykład Szpilmanowi) ogromną dobroć, skończył w męczarniach, w sowieckim łagrze.

I co do człowieczeństwa - trzeba było wybrać inny temat, bo wojna nie ma zbyt dużo z człowieczeństwem wspólnego

Nie ma, ale są przecież tacy, którzy nawet obliczy wojny walczą o zachowanie chociaż odrobiny człowieczeństwa. Taki Solai - jakkolwiek by "człowieczeństwo" w odniesieniu do niego dziwnie nie brzmiało - nie chciał zabijać bez sensu, a jeśli mógł komuś ocalić życie, to robił to. Co go za to spotkało na owej wojence? Kula w łeb.

Książki z twoimi opowiadaniami pewnie bym nie kupił, bo wolę wypożyczać z biblioteki, ale widywałem dużo gorsze powieści, które ktoś wydał, więc myślę, że śmiało możesz szukać wydawcy

"Widywałem dużo gorsze powieści", to nie najlepsza rekomendacja, wiesz... 

Inna sprawa, że ostatnio rodzina mnie zaczyna propagować, abym spróbował wydać tę powieść. Dałem ją na przykład babci - mimo że fantastyki (jak to starsze pokolenie ma w zwyczaju) nie trawi, w "Niebo..." się wciągnęła - i twierdzi, że to w szufladzie leżeć nie może. Tyle że moi czołowi krytycy (np. Kefka z forum Ogame) z podobnym entuzjazmem do tego nie podchodzą.

Wiem już, że byś nie kupił sam z siebie, ale... przypuśćmy, że owo "Niebo i Piekło" jest książką, którą jednak kupiłeś i wydałeś na to np. trzy dychy. Jak byś się z tym teraz czuł?

Aha... w normalnej sytuacji zamieściłbym pewnie teraz słownik pojęć - podobny do tego z "Pierwszej Krwi". Tyle że ten z "Nieba i Piekła" ma kilkanaście stron i wymagałby chyba triple-postingu, więc... nie wiem, czy jest jakiś sens.

[Gotrek]

Masz może to opowiadanie w jednym pliku .pdf / .doc (ale lepiej pdf)? Chętnie bym na to spojrzał całościowo, jak na powieść przystało.

[Der_SpeeDer]

Ja chyba śnię. A ty gdzieś się podziewał tyle czasu? Właściwie - nadal się podziewasz?

Powieść oczywiście, że mam w jednym pliku - ale doc, nie pdf. Tyle że ona tutaj i tak jest obecnie w całości (no, może z wyjątkiem słownika).

[Gotrek]

Ja chyba śnię. A ty gdzieś się podziewał tyle czasu?

...

A ja od dobrych dwóch miesięcy mam wrażenie, że moje edity wywalasz...

To daj .doca (byle nie .docx), sam sobie .pdfa zrobię. Wiem, że jest w całości... tylko że we fragmentach... :P

[Mardok]

 Nie czułbym, że to zmarnowane 30 złotych - kawał dobrych powieści, z jakimś drobnym przekazem, z rozmachem i dopracowanym światem. Chociaż może chciałbym więcej tego przekazu, poruszenia. Od książek wymagam właściwie bardziej tego, żeby były poruszające, niż żeby przekazywał mi jakieś informacje. Wiadomo, że jak się czyta Borchardta, albo książki podróżnicze, alpinistyczne, to porusza mnie to nawet jak jest napisane w złym stylu (Borchardt był prawdziwym antytalentem literackim, potrafił schodzić z tematu opowiadania na dobre kilka stron, a Czerwińska wydała książkę spisaną z rozmów z dziennikarzem, więc też wyszlifowany język to na pewno nie był).
 A jeśli czytam fantastykę, to spodziewam się, że albo przekaz będzie tak mocny, że poczuję się przez to jakby "odmieniony", co na przykład najbardziej cenię u Sapkowskiego - nie żaden humor, akcję, realistykę, czy odniesienia do słowiańskiej kultury, tylko przekaz, emocje jakie we mnie wywołuje czytanie po raz kolejny beznadziejnej i przybijającej rozmowy Geralta z Yen w "Okruchu Lodu", czy Elfów z "Krańca świata", które poruszają i okazują od zupełnie nieznanej mi wcześniej strony bardzo ważne myśli.
  U Terry'ego Pratchetta z kolei cały czas dominuje uczucie odmienienia nie na zasadzie informacji, tylko po prostu emocji, ciężko to opisać słowami, więc nie za bardzo przekażę Ci o co chodzi, ale po skończeniu książki gapię się w okładkę jeszcze przez dobre kilka minut i próbuję przetrawić jak niesamowite to właśnie było, jak to możliwe, że śmiertelnik napisał coś tak wciągającego, intrygującego i trzymającego w napięciu - Piekło pocztowe jest lepsze fabularnie i pod względem dynamiki, wartkości i narastania intryg oraz niezwykłych rozwiązań, niż większość filmów, które widziałem.
 No, tego mniej więcej się spodziewam po książce Może dlatego mało czytam książek o wojnie, bo dominuje w nich akcja, zabijanie, a ja wolę trochę spokojniejsze klimaty. Chyba jedyna, którą przeczytałem, to "Potworny Regiment" Mistrza Pratchetta, ale wojny to tam nie było bardzo dużo i w dodatku od bardzo ciekawej strony pokazanej.

[Der_SpeeDer]

A ja od dobrych dwóch miesięcy mam wrażenie, że moje edity wywalasz...

Nie patrzę, czy post był edytowany, tylko na sam post. Jak dotąd wywalałem jedynie mnożące się ostatnio posty ze spamem, które ktoś inny wyrzucał jedynie do kosza. Ja tak bardzo nie cierpię spamu i gnojków zalewających nim fora, że nawet w koszu nie mam zamiaru tego trzymać.

To daj .doca (byle nie .docx), sam sobie .pdfa zrobię. Wiem, że jest w całości... tylko że we fragmentach...

Jasne, jasne - ale muszę najpierw znać adres...

[Gotrek]

Jasne, jasne - ale muszę najpierw znać adres...

Myślałem o wstawieniu na forum, ale skoro tak chcesz. Adres jest taki jaki był: gotrekn@gmail.com

[Der_SpeeDer]

Poszło. Ewentualną opinię napisz w tym temacie. Możesz też przychodzić co czas jakiś i zgłaszać na bieżąco swoje zastrzeżenia i/lub uwagi.