StarCraft Area Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 16, 2024, 09:26:10 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
+  StarCraft Area Forum
|-+  Offtopic
| |-+  Kosz
| | |-+  Sins of a Solar Empire
« poprzedni następny »
Strony: [1] Drukuj
Autor Wątek: Sins of a Solar Empire  (Przeczytany 1685 razy)
Der_SpeeDer
Global Moderator
*****
Wiadomości: 343


Jaszczury GÓRĄ!


« dnia: Grudnia 14, 2009, 09:15:12 pm »

Gierkę ową nabyłem jako pełniaka we wrześniowym numerze CD-Action. Niestety, z racji faktu, że miałem na karku komis i dwie poprawki, spędziłem bite dwa miesiące z nosem w książkach, a tym samym nie mogłem dogłębnie przetestować nowego nabytku. Ostatnio jednak wreszcie się doń dorwałem.

Sins of a Solar Empire to perfekcyjne połączenie gatunków RTS oraz strategii 4X (czyli Xplore, Xpand, Xploit i Xterminate), chociaż zdawać by się mogło, że wymieszanie ich cech tak, aby efekt był zadowalający, jest niemożliwe. Rozgrywa się, jak się zapewne każdy już domyslił, w odległej przyszłości, i opowiada historię wojny trzech ras - ludzkiego sojuszu o nazwie TEC (Trade Emergency Coalition), rasy psionicznie uzdolnionych ludzi określających się mianem Advent, oraz Vasari - obcych z upadłego imperium. Fabuła pełni tutaj rolę zupełnie tendencyjną, z tego też względu, że autorzy SoaSE nie przewidzieli w grze kampanii (!).
To, co robi największe wrażenie w Sins of a Solar Empire, to skala tej gry. Jak na strategię 4X jest co prawda uproszczona, ale za to jak na RTS (a to pod fanów tego gatunku jest głównie kierowana) bardzo rozbudowany. Rozgrywka toczy się w czasie rzeczywistym, a my w jej trakcie budujemy całe międzyplanetarne imperium, kolonizując nowe światy, łożąc pieniądze i surowce na budowę instalacji orbitalnych (tych cywilnych, takich jak ekstraktory surowców, fabryki, bazy naukowe, stacje handlowe, itp., oraz militarnych, służących obronie skolonizowanych planet, takich jak działa orbitalne czy hangary z eskadrami myśliwców) i okrętów (tych jest około piętnaście typów na rasę, przy czym każda ma swoje "odpowiedniki" po danej stronie, a same okręty dzielą się na fregaty, krążowniki, oraz okręty liniowe, do czego dochodzą jeszcze bombowce i myśliwce), zlecając badania naukowe, dbając o rozwój planet, i wreszcie tocząc wojnę z innymi imperiami, realizującymi podobne cele.
Wygląda, że tego wszystkiego jest bardzo dużo, ale twórcy postarali się uprościć rozgrywkę, czyniąc ją przyjazną dla gracza nie przepadającego za tonami współczynników i wykresów. I, na ten przykład, rozwój poszczególnych planet ogranicza się do opłacania "rozbudowy" ich poszczególnych czynników, którymi są infrastruktura mieszkalna, logistyka cywilna (zwiększa liczbę możliwych do zbudowania na orbicie cywilnych instalacji), logistyka militarna (analogicznie, do struktur wojskowych, takich jak działa), infrastruktura obronna (zwiększa możliwości obronne planety, gdy ta jest atakowana, oraz jej odporność na bombardowania orbitalne) oraz poszukiwanie artefaktów (na niektórych planetach można znaleźć unikalne wynalazki, ale są to rzadkie znaleziska). Najistotniejszy jest jednak ten pierwszy współczynnik - planety generują podstawowy surowiec, jakim są pieniądze (te można też uzyskiwać z handlu, budując stacje handlowe), a jeżeli dana planeta jest niedostatecznie rozwinięta pod kątem infrastruktury mieszkaniowej, stanowi źródło kosztów, a nie dochodów. Dwa pozostałe surowce to metal i kryształy. Jest jeszcze liczba "punktów dowodzenia" floty (coś jak supply unity w StarCrafcie), którą można podbijać dzięki wykupywaniu odpowiednich ulepszeń (choć podnosi to również koszty utrzymania floty). Surowce można też nabywać i sprzedawać na czarnym rynku, jeżeli akurat chcemy dokonać jakiegoś wydatku, a brak nam nań funduszy.
Uproszczenie wiąże się też z ilością dostępnych stacji orbitalnych i statków. Tych nie jest dużo, ale za to w zupełności wystarczająco wiele, a w dodatku każda ma jasno określony cel i funkcję, nie zamęczając gracza toną współczynników. I tak, fabryki po prostu pozwalają na produkcję okrętów, stacje badawcze pozwalają na dokonywanie nowych ulepszeń, stacje handlowe wysyłają statki do przyjaznych systemów, by tam nabijały graczowi pieniądze z handlu, a stacje medialne powodują, że wsród ludności danej planety szerzona jest odpowiednia propaganda, zwiększająca współczynnik lojalności (co jest w trakcie podboju istotne, jako że im dalej zakładamy kolonie od planety stołecznej, tym mniej przyjaźni są nam autochtoni, a brak ich poparcia może w końcu doprowadzić do obalenia lokalnego rządu).
Wreszcie - okręty. Jak już mówiłem, te dzielą się na nieduże fregaty, na sporych rozmiarów krążowniki (zwykle ciężko opancerzone i uzbrojone), oraz okręty liniowe (capital ships). Pośród dostępnych jednostek, oprócz tych typowo ofensywnych, mamy też wyspecjalizowane, np. fregaty oblężnicze typu Krosov (TEC), które potrafią dokonywać orbitalnych bombardowań wrogich planet, czy też krążowniki klasy Overseer (Vasari), dysponujące szeregiem przydatnych zdolności specjalnych. Wisienką na szczycie lodowego pucharu są okręty liniowe. Tych możemy mieć ledwie kilka na całą flotę (a aby możliwe było wybudowanie następnego, konieczne jest dokupienie dodatkowego ulepszenia związanego z logistyką), ale za to dysponują one miażdżącą siłą ognia, mają do dyspozycji szereg unikalnych zdolności specjalnych, a ponadto... zdobywają doświadczenie, a tym samym poziomy.
Wreszcie, są też inne imperia. Do zwycięstwa możemy pokierować jedną z trzech ras (nie różnią się mocno między sobą, chociaż każda ma swoje unikalne badania i zdolności specjalne), i takimi też, kierowanymi przez komputer (lub kolegę w multi), będziemy toczyć wojny. Zasadzać się to będzie nie tylko na bitwach pomiędzy flotami (te są dość spektakularne, choć jednostki mało manewrują, raz już wszedłszy w zasięg ognia), ale też na podboju planet. Dokonuje się tego, nie tylko niszcząc orbitalne instalacje wroga, ale też dokonując armageddonu na jego planecie i wyniszczając jej populację. Dokonują tego specjalne jednostki, przeznaczone do orbitalnych bombardowań, oraz okręty liniowe (każdy ma standardowo broń do "sterylizacji" wrogiej planety). Potem można bez problemu skolonizować oczyszczoną planetę i poszerzyć o nią swe imperium. Nie bez znaczenia jest też czynnik psychologiczny - czasem rządy na planetach danego imperium same upadają, obalane przez wrogie im społeczeństwo.
Nie zawsze jednak trzeba wybierać drogę wojny w kontaktach z innymi imperiami. Te można również sobie zjednać, wykonując zadania, jakie nam zlecają (na ogół polegają one na daniu tylu a tylu jednostek danego surowca, albo na rozwaleniu tylu a tylu jednostek danego typu - budynków lub okrętów - należących do innego imperium), a następnie zawierać z nimi pakty - o nieagresji, sojusznicze, handlowe, czy też takie przewidujące Shared Vision dla okrętów i/lub planet.
Co jeszcze można by rzec? Ano to, że w każdym konflikcie swoistą trzecią siłą są piraci, którzy zawsze mają swoją bazę w obszarze gry, i co jakiś czas dokonują napadów na planety jednego z imperiów (z reguły dość groźne). Piratów można zachęcić do ataków na dane imperium, wyznaczając za nie nagrodę (co, oczywiście, swoje kosztuje). Można też zapobiec ich atakom w ogóle, eliminując piratów z gry poprzez zniszczenie ich bazy. Ta jest jednak zawsze bardzo dobrze obwarowana, więc porywanie się na atak bez silnej floty nie ma racji bytu.
Cóż jeszcze? Może to, że w ślad za ogromną skalą rozgrywki, idzie ogromna skala obszaru gry - i zoomu? Coś podobnego pojawiło się w Supreme Commanderze - tak samo w Sins of a Solar Empire można, w ciągu kilku sekund, przejść od widoku całego imperium, na którym widać tylko dwuwymiarowe symbole planet, do widoku kilku układów, gdzie wszelkie obiekty i statki widać pod postacią ikon, i wreszcie do pełnego zbliżenia, w którym można podziwiać modele statków w pełnym 3D i pod dowolnym kątem.

SoaSE jest reklamowana hasłem "RTS game, unrivalled scale". Zgadzam się. Żaden RTS nie może się póki co równać z tą grą, jeśli chodzi o skalę rozgrywki (patrzcie zresztą, jak się rozpisałem).
A wiecie, co jest w tym wszystkim najlepsze? Że ta gra jest wściekle grywalna. Syndrom "jeszcze jednej minuty" to przy graniu w Sins of a Solar Empire normalka.
Zapisane

"Mów mądrze do głupca, a nazwie cię idiotą"

Eurypides
Strony: [1] Drukuj 
« poprzedni następny »