Sczerze mówiąc, liczyłem na coś więcej.
Krótkie to i... Nie lubię SF.
Całą akcję przedstawiasz w dialogach, to chyba jedyne, co mi się nie podoba, jednakowoż to już indywidualny styl pisania.
Może gdzieś tam przebłyski Warhammera, skojarzenia kapłana z Kronikarzem Gwardii Imperialnej.
[...]popijając estere – trunek średniej mocy, porównywalny z terrańskim winem.[...]rzekł Igaten, odgryzając kawałek batonika w czarnej polewie z revnairu, sthresiańskiego odpowiednika mlecznej czekolady
[...]ciężkie karabiny typu AGM-43a, zmodyfikowane wersje szturmowych Irmaerów, używanych przez Strażników i Gwardię. Miały od nich większy kaliber, a także dysponowały dodatkiem w postaci wyrzutni RPG – w tej chwili bezużytecznej
Mendez wypuścił z westchnieniem powietrze[...]odezwał się niski głos zabójcy
Dla Sthresian, którzy nie łączyli się w pary na całe życie, terrański model rodziny był czymś zgoła niezwykłym.
W tym momencie padł kolejny komunikat Idarena. - Stanowiska obrony biernej nieprzyjaciela są już za nami. Zbliżamy się do celu, za pół alitu możemy dokować. Szykujcie się. Po chwili desantowiec zaczął wyraźnie redukować prędkość. Silniki przestały pracować i szli teraz naprzód siłą rozpędu. Niebawem aktywowane zostały dysze hamujące, pracujące delikatnie.
Teraz pytanie czysto fabularne. Posiadają na desantowcu ten emiter, który rozprasza/pochłania fale elekromagnetyczne od detektorów nieprzyjaciela. Na jakiej podstawie odbiera sygnał z dowództwa i nie zostaje wykryty? Auvelianie nie pomyśleli o urządzeniu szpiegowskim?
I na koniec... analit to 15 minut, a enelit?
powodowały straszliwe obrażenia od elektryczności
Hmm.. przybyli na statek, aby podstawić ładunek wybuchowy... i w tym jeden zabójca. Nawiązałeś do pierwszego przerywnika w kampanii Zergów (po misji na pokładzie Science Vessela) kiedy to Marines z Ghostem przybywają na pokład statku, aby podstawić ładunek, lecz nagle jeden z nich ginie.
Wiesz co? Trochę mi D&D zaleciało