Tego na pewno nie zmienię, bo, jak słusznie zauważyłeś, w języku potocznym ludzie tak mówią. A jakiego innego języka spodziewałbyś się po wojskowych, jak nie potocznego właśnie? Narratorowi, fakt, potocznego języka używać nie wolno, ale postaciom - jak najbardziej.
Trochę podniosłe miało być, bo Reinhardt mimo wszystko swoją zgorzkniałość i cynizm maskował początkowo kurtuazją. Ale że gość jest, jaki jest (znaczy taki "sukinsyński" i wredny), długo się nie umiał powstrzymać.
To nie ma znaczenia, kim są. Są nadal pod jego komendą i nazywanie ich podwładnymi lub podkomendnymi nie ma nic wspólnego z obrażaniem czy okazywaniem braku szacunku, jest po prostu stwierdzeniem faktu. Tak samo jak nie jest obrażaniem nazywanie chłopów przez króla poddanymi.A te jaszczury to już kompletnie nie wiem, skąd wziąłeś. Jeżeli bierzesz tu pod uwagę honor i kurtuazję, to w moim świecie akurat Sthresianie są rasą honorową i kierującą się kodeksem.
A na temat Pierwszej Krwi nic? No i zadam ci przy okazji to samo pytanie, które padło już w temacie z Pierwszą Krwią właśnie. Zamierzam mianowicie zmienić nazwę Sthresianie na Sivantianie. Pytam przeto - czy ta druga lepsza?Z góry mówię (pomny na to, co rzekł Mardok), że u mnie jaszczury NIE syczą.
Akurat Skawińskiego obebrałem jako sukinsyna.
Biorę pod uwagę mentalność.
Jak on traktuje swoich oficerów jak pionki w swoim wielkim taktycznym planie, to co mam o nim myśleć? Tak poza tym jest to jeden z argumentów za tym, że jest sukinsynem
Wyobraź sobie, że jesteś w zespole i musicie razem wykonać określone zadanie/projekt.
Jaszczury nie syczą, a węże Mardok się trochę pomylił.
Jednak jestem za Sthresianami. W moim odczuciu ma to bardziej poważny wydźwięk
Reinhardt z kolei, nie dość, że zachowuje się w tej scenie, jak zachowuje (czyli nie trzyma niewyparzonego języka za zębami)
Jedną z podstawowych wartości w społeczeństwie sthresiańskim jest braterstwo - najbliższymi osobami w życiu jaszczura z mojego uniwersum są rodzeństwo, przyjaciele, czy też towarzysze broni (natomiast znikomą - by nie powiedzieć, że zerową - rolę odgrywają więzi macierzyństwa czy partnerstwa[...]
Jako argument przywołujesz tezy o zespole, podczas gdy w armii żadnych ciepłych stosunków pomiędzy ludźmi różnych rang nie ma
Nie wspominając już o tym, że jak taki rozkaz padnie, to muszę go bezwzględnie wykonać, albo ponieść konsekwencje.
Jak nie? Gdzie nie szukasz jaszczuroludzi w fantasy czy SF, to oni muszą syczeć, jak mówią
Ja się z tego schematu postanowiłem wyłamać i u mnie Sthresianie nie syczą. Chociaż, jak kiedyś komuś wyznałem, że marzy mi się mod do Dawn of War, dodający Sthresian właśnie
Kurczę, no a mnie się wydaje właśnie ta nazwa już od jakiegoś czasu mało poważna. Jak wymyśliłem ostatnio Sivantian, to się trochę zawiodłem, bo jak na razie mam trzy odpowiedzi, i według żadnej zmiana nie powinna nastąpić.
Zgadzam się. Jednak w rozmowie ze Skawińskim on sprawia wrażenie, jakby chciał mu się przypodobać (pomijając oczywiście to, że przerywa kilkukrotnie wiceadmirałowi)
Muszę powiedzieć, że im więcej dostaję od Ciebie informacji o Sthresianach tym bardziej wydaje mi się, że posiadają zagmatwaną mentalność (co zapewne jest spowodowane przyswojonymi przeze mnie wzorcom).
Uznają braterstwo, hmm... odpowiedz mi na pytanie: Jakie są dla nich naczelne wartości moralne i etniczne? Pomijając braterstwo, które jest wartością społeczną.
I taka uwaga. Sthresianie są pewnie Twoją ulubioną rasą w całym wymyślonym przez Ciebie uniwersum, a wiesz, że większość autorów tworzy głównych bohaterów/ własne światy, tak aby zgodni/zgodne były z jego przekonaniami?
Chciałbyś ich po prostu zobaczyć w akcji
Najprościej mówiąc, bardzo podobne do naszych. Różnica jednak polega na tym, że u nich te normy są o wiele, wiele bardziej powszechne jako kredo i wywierają o wiele większy wpływ na życie obywateli albo i nawet całych struktur gospodarczych czy politycznych.[...]Jest też inna sprawa – Sthresianie są silnie religijni, a dominującą u nich religią jest pewien kult smoków. Postrzega ona smoki jako boskie istoty, stwórców świata i wszystkiego, co na nim żyje, które to smoki stworzyły Sthresian na swoje podobieństwo, jako głosicieli ich praw.[...]Sthresianie wierzą w istnienie trzech wielkich smoków – Daeriona, Feomara i Saneora [...]Zrozumiałeś coś z tego?
Z uwagi na to iż posiadają tego typu kodeks muszą, żyć w społeczeństwie bardzo zdyscyplinowanym. Sugerując się tym, że ci "odmieńcy" działają pod maską to można rzec, że nie tyle co w zdyscyplinowanym, a nawet pod presją.
Szanują oni wszelakie przejawy życia (, a miłość?)
Powiedziałeś jeszcze, że uznają braterstwo jako tą najwyższą wartość, a macierzyństwo i związki partnerskie nie są przez nich uznawane. Jeśli więc chodzi o przetrwanie gatunku to posiadają odruchy typowo zwierzęce. Nie są znane przez nich takie słowa jak cudzołództwo, zdrada (nie w sensie politycznym).
Większość z nich jest dla siebie nawzajem jak bracia/siostry, a związków między sobą nie uznają… chcesz przez to powiedzieć, że miłość jest rozumiana przez nich jako obowiązek, czy raczej życie w imię doktryny „żyj z pożytkiem dla innych…”?
Sorry, jeśli coś przekręciłem.
Ta rasa jest dla mnie zbyt idealistyczna. Przypomina mi miasto z opowiadania Stevena Eriksona pt. "Zdrowe zwłoki", w którym pokazuje nawet bardzo trafnie spostrzeżenie na temat utopi. Nie wiem, czy miałeś okazje je przeczytać.
[...]nie mogą być wyłączną podstawą odpowiedzialności cywilnej lub karnej.[...]
Co, chore to wszystko? No kurczę, mimo wszystko Sthresianie są, ordynarnie mówiąc, ufolami - wypadałoby, żeby się czymś od nas różnili. Poza tym tego typu szczegółom nie poświęcam wiele uwagi, i rozmaite detale będą się pewnie w zakresie "konceptualnym" zmieniały.
I nie, raczej nie rozumieją miłości jako obowiązek, bo fakt, że Zhack nie pozbierał się po śmierci brata mimo upływu odeń kilkunastu lat, nie wynika raczej z tego, że czuje dyshonor w związku z niedopełnieniem powinności - raczej z tego, że czuje się winny z tego względu, że zabił kogoś, kogo prawdziwie kochał, jak nikogo innego na świecie.
[...] żeby nie odbierało się takiej rasy jako "złej" z tego względu, że nas podbiła. [...] żeby mieć możliwość stworzenia rozważań pod tytułem, czym tak naprawdę jest człowieczeństwo
Pisząc powyższe słowa opierałem się na tym, że rasa jest świadoma swej wyższości (i większość dąży do uznania pod tym względem) i posiada jednak ten kodeks (myślę, żę słowo "Konstytucja" nie oddaje w pełni wagi owego kodeksu dla kultury Sthresian).
Nie jest chore, ale nawet pod pewnymi względami przypominają pewne typy ludzi (jak na razie).
Przytoczyłeś mi fakt ze swojego uniwersum, o którym nie mam nawet zielonego pojęcia. Nie będę wnikał kto, kogo, gdzie i dlaczego...
Wnioskuje, że miłość reprezentowana przez Sthresian jest bardzo silna, lecz zależności między osobami są dokładnie określone przez kulturę i tradycję.
Powiedziałeś, że nie dopracowywałeś szczegółów jeśli chodzi o rasę jako społeczeństwo, więc o ich filozofię nie będę pytać. Chyba, że o tym pomyślałeś (?)
W rozważaniu tych przedmiotów (szczególnie człowieczeństwa) musiałbyś opisać głebiej psychikę tej rasy poczynając od podstaw, czyli ich rozumowania, co jest uzależnione w dużym stopniu od tradycji. Teoretycznie musisz poświęcić trochę czasu na szczególiki składające się na całe społeczeństwo. Problemy egzystencjalne muszą być opisywane szczegółowo, aby były w pełni zrozumiałe. Okrutne, czyż nie?
A ci normalni Sthresianie, gdy czują się winni z powodu złamania kodeksu, to w sumie trochę jak ludzie, którzy się wstydzą tego, że coś ukradli. Z tym, że oczywiście poczucie praworządności u Sthresian jest silniejsze, a zatem silniejsze jest też w takim układzie spraw poczucie hańby. Ale, jak już mówiłem, normy kodeksu sthresiańskiego mają charakter ogólny, co oznacza, że nie da się ich łamać, tak jak się łamie określone artykuły i paragrafy w kodeksie cywilnym, gdzie jest wszystko szczegółowo ustanowione.
Ale – to, co u nas się tyczyć może tylko pewnych typów ludzi, u nich jest normalne.
Opis tej konkretnej postaci znajdziesz akurat tu, na forum
Nieee. Jest bardziej tak, że w tej materii to ich mentalność wpłynęła na ustanowione na ów temat normy kodeksu, a nie odwrotnie. Po prostu oni z natury silniej odczuwają miłość braterską, niż taką, jako którą my ją na ogół rozumiemy.
Ciężko z tego względu, że oni mimo wszystko różnią się osobowością i każdy ma inne podejście i inaczej układa sobie światopogląd, nie wykraczając oczywiście poza ramy kodeksu.[...]Dzięki instynktom bowiem, uodparniają się na strach (skutkiem czego graniczy z cudem złamanie ich morale w bitwie, bo jak się ich wybija jednego po drugim, to z reguły zamiast się bać, robią się tylko jeszcze bardziej wściekli – także z tego względu, że żałują śmierci towarzyszy broni i chcą ich pomścić) i dodają sobie animuszu oraz wewnętrznej siły. Ale starają się też łączyć te instykty z racjonalizmem, by wciąż pozostawać w pełni władz umysłowych, i niejako balansują na krawędzi.
- O kurna… – jęknął Drake, podnosząc głowę z blatu stołu – Po tej jednej nocy czuję się tak, że żyć się odechciewa Spojrzał mętnym wzrokiem dookoła – znajdował się w mesie oficerskiej, gdzie oprócz niego znajdowali się wszyscy oficerowie, nie wyłączając porucznika Logana, który kiwał się w krześle do przodu i do tyłu z nieobecną miną.
Pomysł z pilotowaniem mackami inspirowany na "Avatarze"?
W tym momencie zacząłem się śmiać