Ja jestem stróżem regulaminu! Obrońcą zasad! Protektorem praw tego forum! Jestem strażnikiem porządku! Wartownikiem przepisów! Żołnierzem, każdego podpunktu! Gwardzistą normy, którą wyznacza regulamin! Jestem wybrańcem regulaminu, 24/7!! Chwała i cześć Regulaminowi !Nic nie stoi ponad Świętym Regulaminem, nawet Administratorzy! Moim przeznaczeniem jest jego obrona, zostałem wybrany! W imię Regulaminu skazuje na potępienie tych, którzy go podważają! Amen!Strzeżcie się mojego fanatycznego podejścia, łamacze praw! Hahaha! (błyskawica i grzmot w momencie śmiechu 666).
*dowolny post Der_Speedera*
Przybywam do was z pradawnych odmętów. Ja, dzierżący Laguna Blade w jednym, zaś Soul Destroyera w drugim. Ja, bezczelna manifestacja chaosu, bluźnierstwo przeciw racjonalnym prawom, postanowiłem powrócić z wieczystego niebytu, jakim było...
Winth, nie-betoniarzu o kunszcie komicznym Jima Carreya
za to rzeczone teksty mogą się pochwalić toną zrzędzenia i malkontenctwa godnego sześćdziesięcioletniej baby, mimo że ich autor nawet trzydziestki nie dobiegł.
Boże, kolejny betoniarz na forum o warsztacie aktorskim Williama Shatnera... (lub Daniela Day-Lewisa)
Tak bardzo cenisz moje zdolności aktorskie po jednym poście
(nie wypowiedzi w RL, czyli nawet mnie nie widziałeś!)
Nie, młody, nic nie zrozumiałeś, tamta wypowiedź wcale nie była komplementem. Bowiem każdy człowiek bardziej rozgarnięty i odrobinę bardziej wyrafinowany, niż tępa masa, zdaje sobie sprawę, że z Jima Carreya taki jest komik, jak ze średniowiecznego błazna. Może i śmieszy, ale w tym jego pajacowaniu nie ma za grosz kunsztu ani artyzmu - gość nie umie być po prostu śmieszny, więc śmieszy tym, jak głupio się na planie zachowuje. Co w przypadku niektórych widzów powoduje nie śmiech, tylko irytację.Jedyny film, w którym faktycznie pokazał, co potrafi jako aktor, to Truman Show. Reszta to w większości tania błazenada i robienie z siebie debila.
Nie, stary, nic nie zrozumiałeś. Ja sobie bardzo cenię Jima Carreya, a przy tym lubię myśleć, że mam gust lepszy od typowego widza "Włatców Móch".
Nie, stary, nic nie zrozumiałeś.
Dla mnie Carrey zagrał świetnie również w "Kłamca, kłamca". Ten facet uratował "Batman Forever" od kompletnego dna, bo odświeżał film niezłym wykonaniem klasycznego szaleńca.
Nie obejrzałem tego pierwszego filmu, ale mówienie o kretyńskiej roli Carreya w Batman Forever, iż ratuje ona film, to żenada roku. Szaleniec? Poprawka, on zagrał imbecyla i pospolitego pajaca, który non stop idiotuje na planie, i zamiast śmieszyć, głównie irytuje. Irytuje też z tego względu, że komiksowy Riddler był człowiekiem wyrafinowanym i inteligentnym. A Carrey zrobił z niego pośmiewisko i błazna
Masz tu swój beton. Kiedy akurat nie masz pod ręką adekwatnego obrazka, to sypiesz żałośnie trywialnymi i lotnymi równie jak beton właśnie ripostami. Bezmyślne powtarzanie tego, co powiedział poprzednik, jest doprawdy tekstem godnym betoniarza.
Powtórzę po raz kolejny - nie ucz ojca dzieci robić. Nie wiem, kogo ty próbujesz zgrywać na forum, kiedy nudzisz o tych betoniarzach i Williamach Shatnerach, i kiedy wklejasz kolejne obrazki (co już dawno się zdewaluowało, a teraz jest coraz nudniejsze) ale jeśli próbujesz zgrywać kogoś śmiesznego i luzaka, to marnie ci to wychodzi. Robisz się natomiast irytujący, zupełnie jak Carrey (no, mówiłem).
Poprawka, on zagrał imbecyla i pospolitego pajaca, który non stop idiotuje na planie, i zamiast śmieszyć, głównie irytuje. Irytuje też z tego względu, że komiksowy Riddler był człowiekiem wyrafinowanym i inteligentnym. A Carrey zrobił z niego pośmiewisko i błazna.
Koniec, zapędzacie się, to już w ogóle nie dotyczy witania się i innych takich, to przedrostek internetowej kłoni. Więc opanuj się Globalny Modzie i Obrazkowy Chłopcze.
No właśnie. Forever jest tak kiepskie, że można go oglądać dla walk i... o, Carrey też nie bierze tego filmu na poważnie. To jest fajne.
Och, naucz mnie, mistrzu, jak być tak wspaniałą osobą jak ty.
A mnie bardziej bawi, że się spinasz przy poście, który miał w założeniu stanowić żart. Więc nie ucz ojca dzieci robić, ponuraku.