StarCraft Area Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 29, 2024, 05:52:39 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
+  StarCraft Area Forum
|-+  Offtopic
| |-+  Kosz
| | |-+  Opowieść o Albercie i Maxwellu
« poprzedni następny »
Strony: [1] Drukuj
Autor Wątek: Opowieść o Albercie i Maxwellu  (Przeczytany 1490 razy)
Ghoster
Level 3-5
*
Wiadomości: 52


Przewrócić kulkę...


« dnia: Lipca 23, 2009, 04:02:43 pm »

Opowiadanie jest o dwóch bohaterach gry Fallout 1, według tego co napisałem, fabuła Fallouta 1 potoczyła się tak, że Albert i Maxwell powędrowali na północ, podczas gdy Natalia znalazła Hydroprocesor dla Krypty 13.
Ale już koniec ględzenia, nie będę tu gadał o Falloucie, tylko o tym, co napisałem, poniżej tekst, w sumie dopiero zacząłem to pisać. xP



   
Rok 2161, 84 lata po zagładzie świata wywołanej wojną atomową, świat zamienił się w nuklearny żużel. Ludzie, w strachu przed promieniowaniem, pochowali się w podziemnych schronach zwanych Kryptami. Teraz grupa ludzi została wysłana w poszukiwaniu Hydroprocesora, niezbędnego do naprawy systemów uzdatniania wody, bez których mieszkańcy szybko wymrą z pragnienia. Jedną z grup, które wyszły z Krypty w poszukiwaniu tego urządzenia byli Albert i Maxwell "Skała". Ich historia rozpoczęła się 17 Grudnia 2161 roku o godzinie 23:44...

 - Hej, Albert, gadaj gdzie że idziemy.
 - Nie wiem, przed siebie, musimy znaleźć Hydroprocesor. Podobno gdzieś tam jest jakaś grupa wojskowa, czy coś takiego. Mam nadzieję, że to my to znajdziemy. - Odpowiedział Albert.
 - Cholera, ile jeszcze będziemy tam iść?
W końcu, po długim marszu, doszli do postaci, która stała przy płonącej beczce. Był to dorosły mężczyzna z ciemnozielonym, połyskującym pancerzem. Trzymał w rękach prymitywnie wykonaną włócznię na nierównym, suchym kiju z ostrym kawałkiem metalu, służacym jako grot.
- Czego tutaj? - Głos mężczyzny był twardy, brzmiał bardzo mrocznie nocą.
 - Szukamy... - Rozpoczął Maxwell, jednak zanim skończył, Albert zrobił to za niego.
 - Szukamy najbliższego miasta, ograbiono nas.
 - Taa? - Przeciągnął rozmówca. - Ograbili was? A czego konkretniej szukacie? Znam wiele miast.
 - Powiedz nam o jakimkolwiek najbliższym.
 - Niedołęgi z was, co? Dobra, słuchajcie. Pół godziny stąd, na północ, jest obóz moich towarzyszy. Porozmawiajcie z Laurą, może dobijecie z nią jakiegoś targu.
 - Dzięki. - Odchrząknął Albert, wskazując na Maxa, by ten poszedł za nim.
- Hej! Co jest? Co chcecie? - Krzyknął strażnik, chowając się za stertą beczek i celując w przybyszów.
 - Ja jestem Albert, a to Max. Któryś z waszych ludzi stojących na warcie powiedział, żebyśmy tu przyszli.
 - Z południa, co? Zabiję tego drania. No, ale dobra. Po co tu przyłazicie?
 - Ograbiono nas, teraz szukamy jakiegoś miasta, nigdy nie przeszliśmy północnej części tych gór, teraz dopiero nas tu przygnało.
 - No, spoko. Wierzę wam, idźcie lepiej do Laury, znajdziecie ją w tym budynku po lewej. Powiedzcie jej co wiecie, ja tu tylko pilnuję.
Po paru sekundach obaj znaleźli się w małej osadzie kilku uzbrojonych ludzi. Dookoła były porozwalane beczki, obony i prowizoryczne posłania do snu, a wszystko to mieściło się w ruinach jakiegoś przedwojennego domu. Teraz zostały z niego tylko czarne zgliszcza, z których okoliczna banda urządziła sobie kryjówkę.
Gdy Albert podszedł do kobiety, trzymającej w rękach wyrzutnię rakiet, uginającą się pod jej ciężarem, odezwała się do niego.
 - A ty kim jesteś, i czemu Michael cię tutaj wpuścił?
 - Jesteśmy podróżnymi, którym zabrano prawie wszystko co mieli, szukamy miasta.
 - Chwila, chwila... Kto normalny ograbiłby gości, zostawiając im broń z amunicją i jedzenie? Ściemniasz chłopie. I lepiej, żebyś się zaraz z tego wyspowiadał.
 - Dobra... Pochodzimy z Krypty 13... - Zanim zdążył dokończyć, kobieta mu przerwała.
 - Krypty? Te schrony przeciwatomowe, tak? Słyszałam coś o tym. Ale przecież wszyscy już dawno powychodzili z tych zapyziałych, podziemnych izolatek.
 - Widać nie wszyscy. W każdym bądź razie, poszukujemy Hydroprocesora.
 - Hydroprocesora? Co to do cholery jest? Nigdy o czymś takim nie słyszałam.
 - Też tak myślałem. To powiesz nam, czy są gdzieś w pobliżu jakieś miasta?
 - Może i powiem... Jak nam pomożesz.
 - W czym? - Spytał ze zdziwieniem Albert.
 - Mamy kłopoty z pewnym gangiem prasowym. W okolicy urządzili sobie małą bazę, ciągle staramy się ich stamtąd wykurzyć, ale wracają. Są nieźle uparci. Może, gdyby dostali większy wycisk, poddali by się w końcu.
 - Co my mamy do tego? Dwóch ludzi, prawie bez broni, nie wpłynie na coś takiego.
 - Wiem, wiem... Sęk w tym, że jest jeszcze trzecia grupa. Sztachy. Niezłe z nich twardziele, mógłbyś udawać jednego z ludzi z gangu prasowego i ich podpuścić, żeby zaczęli ze sobą walczyć. Może po takiej akcji mielibyśmy niezłe szanse.
 - Nie wiem... To trochę dużo jak na informacje o mieście, kobieto.
 - Dobra. Umówmy się tak. Dostaniesz tyle stimpaków, ile uda ci się tylko unieść.
Albert przemyślał jeszcze raz całą sytuację, jednak w końcu się zgodził. Postanowił to załatwić jeszcze tego ranka.
« Ostatnia zmiana: Lipca 23, 2009, 04:46:21 pm wysłana przez Ghoster » Zapisane

Strony: [1] Drukuj 
« poprzedni następny »