StarCraft Area Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 19, 2024, 08:49:05 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
+  StarCraft Area Forum
|-+  Offtopic
| |-+  Kosz
| | |-+  Homeworld - kosmiczna epopeja
« poprzedni następny »
Strony: [1] Drukuj
Autor Wątek: Homeworld - kosmiczna epopeja  (Przeczytany 2864 razy)
Der_SpeeDer
Global Moderator
*****
Wiadomości: 343


Jaszczury GÓRĄ!


« dnia: Kwietnia 07, 2009, 11:40:27 pm »

Od czasu do czasu wracam do tej gry, i niedawno postanowiłem wznowić kampanię, której nigdy nie ukończyłem.

Wydaniu Homeworlda towarzyszył całkiem niezły szum medialny. Jeszcze przed premierą gry prasa piekliła się na jej producentów, że wciąż zarzucają ludzi zdjęciami z filmików i cut-scenek, zamiast pokazywać screenshoty prosto z gry. Tym bardziej więc wszystkim szczena opadła, kiedy Homeworld pojawił się wreszcie w całej krasie. Wraz z nim strategie weszły w nowy wiek, a jednak do dziś mało która z nowszych gier powoduje podobne wrażenia, co on. Sam grając w to po raz pierwszy, nie mogłem się nigdy nadziwić wrażeniu wszechogarniającej przestrzeni i 'pustki'. Do dziś grafika niezmiernie mi się podoba i jestem w stanie godzinami gapić się na pięknie wykonane modele statków kosmicznych, oraz oglądać ze zbliżenia walki.

A przecież nie tylko grafika decyduje o wspaniałości Homeworlda. Jak większość znanych tytułów, także i ten posiada niesamowitą oraz wciągajacą fabułę, na podstawie której dałoby się bez problemu nakręcić kasowy przebój filmowy, jeśliby tylko się postarać.
Historia opowiedziana w Homeworldzie przedstawia dzieje rasy Kharakidów - nacji zamieszkującej pustynną planetę Kharak, glob tak gorący, iż jego nieliczna populacja tłoczy się w większości na jego biegunach. Każdy dzień jest dla Kharakidów walką o przetrwanie. Pewnego dnia trzęsienie ziemi odsłania spośród piaskowych wydm potężny obiekt, do którego niezwłocznie zostaje wysłana ekspedycja. Obiekt ów okazuje się ogromnym, starożytnym statkiem kosmicznym. Po jego przeszukaniu, odnaleziony zostaje kamień z wyrytą na nim mapą galaktyki, podpisany "Higaara - nasz dom".
Po tym wydarzeniu wszystko potoczyło się szybko. Cały naród zjednoczył się we wspólnym wysiłku sięgnięcia gwiazd. Konstrukcja statku-matki zajęła 60 lat, w tym czasie opracowano też cały szereg niezbędnych technologii, z napędem nadprzestrzennym na czele. Na dziesięć lat przed oficjalnym testem tego ostatniego wysłano specjalny statek, poruszający się z prędkością światła, dowodzony przez Khar-Selima. Gdy gra się zaczyna, wszystko jest już gotowe do pierwszego skoku w nadprzestrzeń i spotkania z wysłanym wcześniej statkiem w układzie odległym o dziesięć lat świetlnych.
W tym momencie kontrolę nad flotą Kharakidów obejmuje gracz. Test napędu nadprzestrzennego wypada pomyślnie, jednak po zakończeniu skoku, w miejscu spotkania ze statkiem Khar-Selima, odnaleziony zostaje tylko wrak tego ostatniego... oraz flota agresywnych obcych. Dopiero z biegiem wydarzeń Kharakidzi zdają sobie sprawę, iż podlegają narzuconemu im dawno temu traktatowi pokojowemu, który zabraniał im zgłębiania i używania technologii napędu nadprzestrzennego. Łamiąc zaś jego postanowienia, narazili się wrogiemu imperium. Przerażeni powracają na Kharak, jednak ten jest już tylko spaloną ruiną, zniszczoną doszczętnie po ataku nieprzyjacielskiej armady. Pozostawieni sami sobie, Kharakidzi decydują się na długą i niebezpieczną podróż do Higaary, spotykając po drodze inne obce rasy. Poznają przy tym tak wrogów, jak i przyjaciół.
Sam pomysł wyjściowy dla fabuły jest wręcz niesamowity i bardzo nietuzinkowy, z biegiem czasu zaś dowiadujemy się coraz więcej o innych egzystujących we wszechświecie rasach, a także o samej historii Kharakidów. Wszystko to układa się w iście epicką opowieść, jakiej próżno szukać w większości gier. Siła jej oddziaływania na widza jest znaczna - Homeworlda się naprawdę przeżywa, a gracz naprawdę przejmuje się losem prowadzonej rasy. Mam ochotę tutaj przytoczyć przypadek jednego z redaktorów magazynu CD-Action, który opowiedział o jednym ze swoich przeżyć przy tej grze (naspoilerował mi, łobuz jeden ;)). Udzielił mianowicie w pewnej misji wsparcia samotnemu, broniącemu się przed przeważającymi siłami wroga statkowi, rozpaczliwie wzywajacemu pomocy. Uratowana załoga oraz jej kapitan udzielili Kharakidom kilku informacji i znikli w nadprzestrzeni. Jakiś czas później redaktor dobrnął do ostatniej misji, rozporządzając niewielkimi siłami. Miażdżący atak wroga zepchnął go do rozpaczliwej obrony i zdawało się, że to już koniec. W krytycznym momencie pojawiło się nagle kilka kolejnych portali do nadprzestrzeni. Nie byli to jednak kolejni wrogowie, lecz to ten wcześniej uratowany, wraz z kolegami, przybył z odsieczą... cytując za redaktorem "Co tam, przyznam się... w tamtej chwili normalnie łzy napłynęły mi do oczu. A jestem nieskory do wzruszeń, szczególnie w grach...".
Homeworld, jeśli chodzi o warstwę merytoryczną, jest naprawdę wielki. Słyszałem nawet o pewnym zespole muzycznym (notabene: muzyka w Homeworldzie też jest najwyższych lotów), który postanowił zaadaptować do swojego kolejnego albumu myśl przewodnią zawartą grze - wszyscy szukamy drogi do domu...

Sama fabuła to wciąż nie jedyne, co decyduje o wspaniałości i geniuszu Homeworlda. Na te składa się również fakt, iż ta gra jest bodaj najlepszym dotąd wydanym symulatorem walk kosmicznych. Słowo "symulator" jest tu użyte ciut na wyrost, jako że Homeworld to przecież pełnokrwisty RTS. Jednakże dobrze oddaje ono stopień realizmu obserwowanych starć. Jeśli kiedyś będziemy toczyć wojny w kosmosie, to z pewnością będą one wyglądały tak, jak w tej grze. Flotę oddano tutaj bardzo wiarygodnie, każdy dostępny statek posiada swoje zalety i wady, a gry nie da się ukończyć metodą pospolitego ruszenia, np. produkując same niszczyciele. Swój udział w strategii ma każda jednostka, nawet ta najmniejsza rozmiarami. Duże okręty dysponują znaczną siłą ognia, ale nie mają tej zwrotności, co szybkie i zwinne myśliwce, co może łatwo przechylić szalę zwycięstwa na korzyść tych ostatnich.
Okręty w Homeworldzie dzieli się na kilka klas - myśliwce (są tu lekkie statki zwiadowcze, Intereptory będące podstawą sił myśliwskich, bombowce szturmowe, a nawet myśliwce z polem maskującym), korwety (lekka i ciężka, uzbrojona w wielolufowe działka lub też stawiacz min), fregaty (lekka fregata wsparcia, fregata szturmowa, fregata z działem jonowym...), duże okręty (niszczyciele zwykłe i rakietowe, lotniskowce czy też potężne krążowniki), a także statki klas specjalnych (sondy zwiadowcze, sensory, żniwiarki lub też statki naukowe, gdzie prowadzone są badania nad nowymi technologiami dla floty). W grze nie budujemy żadnych baz - wszystko produkowane jest ze statku-matki. Również do statku-matki przywożone są pozyskiwane z asteroidów lub mgławic surowce, przerabiane następnie na fundusze. Ponadto mogą tam dokować mniejsze statki, a także uzupełniać paliwo (tak, tak - myśliwce w Homewoldzie mają limit paliwa!), przynajmniej jeśli nie ma pod ręką żadnych fregat wsparcia lub korwet wsparcia.


Homeworld jest IMHO jedną z najlepszych gier, jakie w ogóle wydano, do dziś potrafiącą zadziwić swoją piękną grafiką, wspaniałą fabułą, oraz pokładami grywalności (dla tych, którzy pokończyli kampanie, pozostaje świetny tryb multi).
W dniu premiery można było mieć zastrzeżenia wyłącznie do wymagań sprzętowych. Dzisiaj zaś Homeworld jawi się wręcz jako gra idealna.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 07, 2009, 11:52:23 pm wysłana przez Der_SpeeDer » Zapisane

"Mów mądrze do głupca, a nazwie cię idiotą"

Eurypides
Strony: [1] Drukuj 
« poprzedni następny »