To z tego, że Speederowi nie podobają się MOJE wypowiedzi przeciwko SC2.
Tropheus jak i cała "grupa Xerona" był przeciwnikiem samego powstania SC2, bo zniszczy legendę BW. A skoro już chamy z Blizzarda wypuściły tą okropną grę, to trzeba ją wszystkim obrzydzać na każdym kroku i podkreślać jej rzekome wady.Żeby SC2 miało byc lepszą grą niż BW to powinna zbliżyć się do mechaniki Warcrafta 1, wtedy by trzeba było mieć SKILLA, aby opanować kontrolę nad jednostkami i max 4-osobowymi oddziałami .
Z klawiatury mi to wyjąłeś Przecież gier nie robi się tylko dla hardcorowych progamerów, lecz głównie dla zwykłych graczy, bo takich jest najwięcej. Wg mnie SC:BW nie zdobył takiej popularności z powodu trudnej mechaniki tylko dzięki temu, że wszystkie rasy są różnorodne, a jednocześnie zbalansowane. Każda jednostka jest inna, więc jest wiele różnych taktyk i zagrywek. SC2 poszło dalej w tym kierunku, dlatego więc podoba mi się jeszcze bardziej. A to, że Blizzard zrobił ukłon w stronę graczy, którzy nie grają nałogowo to tylko dobrze o nim świadczy.
Tak - byłem wrogiem samego wydania SC2 ze względu na niszczenie legendy BW, masz rację. Dlatego Blizzard - niezależnie od tego, jak dobry ten SC2 by nie był - i tak by był przeze mnie przeklinany i BW spokojnie by się utrzymał jeszcze jakieś 3 lata i wtedy możnaby pomyśleć o rozpoczęciu prac nad kontynuacją. Patrzę na to tylko i wyłącznie z punktu multiplayera. Premiera SC2 zabiła pozakoreańską scenę BW i to jest fakt. Niezależnie od tego, jak dobra może się komuś wydawać fabuła/kampania BW, to multiplayer był podstawą jej sukcesu. Singleplayer traktuję jako miły dodatek. Dlatego zabicie multiplayera zakończyło erę najlepszego RTSa w historii.Sam SC2 taki tragiczny nie jest. Nie grałem w kampanię, więc wypowiedzieć się nie mogę. Multiplayer (sądząc po becie) nie jest aż taki zły, jak się można było spodziewać. Jednak nie o to chodzi - rzecz w utraceniu popularności przez BW i nad tym ubolewam.
Szczerze, to rzygam taką amerykanizacją gier komputerowych, które powstają ostatnimi czasy. Rozumiem, że nie każdy ma czas grać po kilka godzin dziennie, ale ja - nawet w czasach mojej największej aktywności - też nie grałem codziennie i na pewno nie po 5 godzin. Nigdy też nie byłem nałogowcem.Chodzi o to, że współczesne gry są chyba tworzone dla idiotów (czyt. grubego Amerykanina, który w jednej ręce trzyma hamburgera, w drugiej myszkę) - przechodzi się je w dwa wieczory, poziom trudności pozwala spokojnie przejść grę średnio rozgarniętemu szympansowi, a coś takiego jak możliwość wyboru i fabuła to rzadkość.Nie mówię, że gry muszą być bardzo trudne i nieprzyjazne dla gracza. Ale mogłyby być trochę dłuższe, mieć ambitną fabułę, nie koncentrować się tak na grafice itd. Gry 10 lat temu było duuużo lepsze niż te współczesne. Oczywiście wiem, że jest to spowodowane chęcią zarobienia większej ilości pieniędzy. Wiadomo, że tworząc komercyjne g****, twórcy dostaną dużo więcej pieniędzy niż tworząc ambitną grę dla fanów.
Jakoś mi osobiście żadna z przesłanych przez Ciebie gier nie przypadła do gustu, ale jestem w stanie zrozumieć, że komuś innemu mogła. Dla mnie są to "wyjątki potwierdzające regułę". Porównaj ilość ambitnych gier, które wychodziły kiedyś - co rok kilkadziesiąt tytułów. A dzisiaj? Trzy? Cztery?
SC:BW jest świetną grą, więc nie umrze, bo pozostaną tacy fani jak ty i oczywiście Korea Południowa Często bywam na ICCup'ie i zawsze jest z kim grać.
Nie każdy jest tak ambitny, żeby jakiś poziom przechodzić 20 razy. Gry nie są jakoś specjalnie trudne, żeby nie frustrować słabszych graczy, choć ci ambitni będą zawiedzeni. Najlepszym rozwiązaniem jest zaimplementowanie różnych poziomów trudności. To prawda, że większość dzisiejszych gier jest słabsza niż starsze, ale są wyjątki. Z całą resztą się zgadzam.
Wtedy pomysły na gry były świeże, a im więcej jest gier już wydanych, tym trudniej wymyślić coś innowacyjnego, więc nadrabia się grafiką, bo czymś uwagę przyciągnąć trzeba. Dobrze, że jednak wychodzą te ambitne gry, choć w tak małych ilościach. A to, że słabe gry też są wydawane to też dobrze, bo jest konkurencja, więc twórcy gier komputerowych muszą się bardziej starać. Poza tym, nikt Ci nie każe grać w najnowsze gry - możesz grać w to co lubisz.
Tak - byłem wrogiem samego wydania SC2 ze względu na niszczenie legendy BW, masz rację. Dlatego Blizzard - niezależnie od tego, jak dobry ten SC2 by nie był - i tak by był przeze mnie przeklinany i potępiany. Tutaj chodzi o sam fakt wydania SC2, a nie o to, jaki on jest.BW spokojnie by się utrzymał jeszcze jakieś 3 lata i wtedy możnaby pomyśleć o rozpoczęciu prac nad kontynuacją. Patrzę na to tylko i wyłącznie z punktu multiplayera. Premiera SC2 zabiła pozakoreańską scenę BW i to jest fakt. Niezależnie od tego, jak dobra może się komuś wydawać fabuła/kampania BW, to multiplayer był podstawą jej sukcesu. Singleplayer traktuję jako miły dodatek. Dlatego zabicie multiplayera zakończyło erę najlepszego RTSa w historii.Sam SC2 taki tragiczny nie jest. Nie grałem w kampanię, więc wypowiedzieć się nie mogę. Multiplayer (sądząc po becie) nie jest aż taki zły, jak się można było spodziewać. Jednak nie o to chodzi - rzecz w utraceniu popularności przez BW i nad tym ubolewam.
Czy ja wiem? Rozwijająca się technologia z roku na rok wręcz poszerza możliwości tworzenia coraz to lepszych gier, a nie je zawęża. Jakoś przez te wszystkie wieki istnienia literatury, nadal powstają świetne książki - jakoś pomysły się nie kończą. Tym bardziej nie powinny w tak młodej branży, jaką są gry kompuerowe.
Poza tym przekleństwem w rynku gier komputerowych jest piractwo, a duża konkurencja też zadania nie ułatwia.